Olga Kozierowska
Pionierka działań na rzecz równości i różnorodności, przedsiębiorczyni społeczna i mówczyni, prezeska Fundacji Włączeni Plus i twórczyni Sukcesu Pisanego Szminką
W świecie social mediów łatwo wpaść w pułapkę zasięgów. W końcu przede wszystkim liczy się to, kto głośniej, mocniej i bardziej skrajnie. Ale czy to naprawdę droga do budowania trwałej marki osobistej? Olga Kozierowska bierze pod lupę modę na kontrowersję i tłumaczy, czym różni się autentyczność od autopromocji. Pokazuje, dlaczego warto budować wizerunek, który jest spójny z tym, kim jesteśmy – nawet jeśli nie krzyczy z ekranu. Bo prawda ma siłę, która nie potrzebuje filtrów.
Algorytmy premiują skrajne emocje
W świecie social mediów, gdzie algorytmy premiują emocje – zwłaszcza te silne, skrajne, polaryzujące – coraz więcej twórców ucieka się do strategii opierających się na kontrowersji, atakowaniu czy antagonizowaniu. Niektórzy budują zasięgi na tym, kogo uda się wzburzyć lub przeciw komu uda się nastawić tłum.
I uwaga, to działa! Reakcje są szybkie, udostępnienia lecą lawinowo, komentarze płyną. Konto rośnie, popularność rośnie… Poziom dopaminy właściciela konta także. Tylko… dokąd prowadzi ta droga? I czy to droga dla ciebie? Bo co i kto zostanie, gdy emocje opadną? Głównie ci, którzy żywią się nienawiścią. A ta w końcu obróci się przeciwko twórcy. Kij ma bowiem dwa końce.
Strategia: konflikt – tak czy nie?
Budowanie marki osobistej w oparciu o konflikt to skuteczna strategia, ale krótkowzroczna. Przyciąga widoczność, nie budując zaufania. Tworzy hałas, nie zostawiając wartości. Co gorsza, z czasem potrafi zamienić samego twórcę w zakładnika własnej narracji. Bo skoro sukces przynosi atakowanie, wykluczanie czy granie rolą ofiary systemu, to trudno później z tego wyjść bez utraty wytworzonego wizerunku i uwagi odbiorców.
Dodatkowo marka osobista często mylona jest z autopromocją, pchającą nas w pułapkę kreowania siebie na siłę.
Tworzenia wizerunku, który może i przyciągnie uwagę, ale nie ma nic wspólnego z tym, kim naprawdę jesteśmy. Maska bycia ekspertem od wszystkiego, doskonałości, bogactwa, sukcesu i pewności siebie może przynieść fascynację otoczenia, ale z czasem męczy… Nie tylko otoczenie, nas samych także.
Autentyczność – czy może mówić głośniej niż skandal?
Tymczasem prawdziwa moc to ta, która rezonuje, inspiruje i zostaje z ludźmi na dłużej. Ta moc tkwi w autentyczności. W mówieniu tego, co myślimy. W pokazywaniu tego, co dla nas ważne. W działaniu w zgodzie z wartościami, które naprawdę wyznajemy.
Autentyczność nie oznacza pokazywania każdej emocji i chwili słabości. Oznacza spójność między tym, co mówisz, myślisz i robisz. To dzięki niej ludzie czują, że mogą ci zaufać. A zaufanie to waluta, która nigdy nie traci na wartości.
Nie głośniejsza od innych,
ale wierna sobie.
Wtedy, gdy patrzą
i gdy nikt nie patrzy.
Nie rodzi się z planu postów ani strategii.
Rodzi się w momentach decyzji,
które mówią o tobie wszystko.
Nie potrzebuje echa,
by mieć wpływ.
Nie przerysowuje siebie,
bo wie, że prawda wystarczy.