Skip to main content
Home » Efektywny rozwój » AI i rynek pracy: jak sztuczna inteligencja może uratować polską gospodarkę?
Efektywny rozwój

AI i rynek pracy: jak sztuczna inteligencja może uratować polską gospodarkę?

Fot.: Damian Bartoszek

Piotr Nowosielski

CEO Just Join IT – #1 job board for the tech industry in Europe.
Od lat pasjonat startupów. Właściciel najszybciej rozwijającej się grupy portali pracy w Europie: justjoin.it – wiodącego jobboard’u dla branży IT w Polsce, i rocketjobs.pl – horyzontalnego portalu z ofertami pracy z obszaru najbardziej przyszłościowych i innowacyjnych branż. Jego jobboardy wyróżnia największy odsetek ofert z widełkami finansowymi na rynku (ok. 40 proc.), a miesięcznie odwiedza je ponad 1 mln kandydatów. Wraz z zespołem stworzył produkt, z którego korzysta już kilkanaście tysięcy firm poszukujących najlepszych pracowników na rynku. Po godzinach gra w piłkę nożną, szachy i zanurza się w historii XX wieku. Prowadzi fundację Aula Polska, która od 15 lat edukuje jak robić startupy.

AI nie zabierze nam pracy, ale brak przygotowania może nas zepchnąć na margines. Jeśli dziś nie zbudujemy systemowego programu edukacyjnego, nie przyspieszymy wdrożeń w firmach i nie stworzymy realnych zachęt inwestycyjnych, Polska za 10 lat będzie odbiorcą technologii, a nie jej współtwórcą.


Czy AI zabierze nam pracę? Czekają nas masowe zwolnienia czy raczej masowa transformacja?

Kiedy rozmawiamy o sztucznej inteligencji i jej wpływie na rynek pracy, zwykle zaczynamy od pesymistycznych scenariuszy. Tymczasem warto spojrzeć na tę kwestię z zupełnie innej perspektywy. Prawda jest taka, że w Polsce i całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej mamy do czynienia z dramatycznym niedoborem pracowników. Każdego roku tracimy około 120 tysięcy osób w wieku produkcyjnym. Do 2030 roku na polskim rynku pracy będzie brakować około 3 milionów ludzi do pracy. Jednocześnie coraz mniej osób pracujących musi utrzymywać coraz większą grupę emerytów. Imigracja częściowo łagodzi te skutki, ale nie odwraca fundamentalnego trendu.

W tym kontekście sztuczna inteligencja przestaje być zagrożeniem, a staje się odpowiedzią na pytanie: kto będzie wykonywał całą tę pracę?

Dokładnie. Według World Economic Forum w ciągu najbliższych dziesięciu lat ze względu na AI zniknie około sto dziesięć milionów miejsc pracy, ale jednocześnie powstanie aż sto siedemdziesiąt milionów nowych stanowisk w zawodach, które dzisiaj w ogóle nie istnieją. Dlatego moim zdaniem AI nie pozbawi nas pracy, ale pomoże mądrze się zautomatyzować, odciążyć z najbardziej powtarzalnych zadań i zwolnić zasoby do bardziej strategicznych zajęć.

I obyśmy z tą realną automatyzacją zdążyli.

To znaczy, że nie grozi nam bezrobocie strukturalne spowodowane rozwojem technologii?

Historia technologii podsuwa nam tu odpowiedź. Mechanizacja i komputeryzacja wywoływały podobne obawy, a jednak oprócz tego, że znikały konkretne zawody, to powstawały całe nowe sektory gospodarki. Ogólny poziom bezrobocia długoterminowo nie rósł. To prawda, że AI różni się tempem zmian i szerszym wpływem na pracę umysłową, ale najprawdopodobniej będziemy mieli do czynienia z przekształcaniem zadań w ramach zawodów, a nie z eliminacją całych profesji.

Kluczowe będzie wykształcenie modelu współpracy, gdzie człowiek dzięki AI staje się bardziej wydajny. Największym wyzwaniem jest tu w mojej opinii zarządzanie okresem przejściowym. Potrzebujemy centralnie masowych inwestycji w przekwalifikowanie setek milionów ludzi na całym świecie.

W jakim stopniu potrzebujemy przekwalifikowania? Jak mądrze przejść przez ten proces?

Ostatnie dane pokazują, że 4 na 10 osób będzie wymagało w najbliższych latach reskillingu.

Będą to osoby z sektorów najbardziej narażonych na zastąpienie przez AI, opartych na pracy rutynowej i powtarzalnej, jak obsługa klienta, tłumaczenia pisemne, księgowość i analiza finansowa, tworzenie treści marketingowych, ale nie tylko.

Branża technologiczna po zwolnieniach w 2022-2023 znalazła nowy poziom równowagi i moim zdaniem nie powinniśmy obserwować w tym obszarze już większych redukcji. Najbardziej zagrożeni są tak zwani „niezatrudnialni juniorzy”, których rynek „wyprodukował” dziesiątki tysięcy przez wysyp bootcampów IT. Ich już zastępuje AI i co do ich przyszłości, to niestety, ale jestem pesymistą.

W każdej branży kluczowe będzie rozwijanie kompetencji, których AI nie zastąpi: przede wszystkim inteligencji emocjonalnej i umiejętności interpersonalnych. Równie ważne jest aktywne uczenie się współpracy z AI, traktowanie tych narzędzi jako wsparcia zwiększającego produktywność, a nie wroga, który ściągnie na rynek pracy armagedon.

W tak szybko zmieniającej się rzeczywistości praca i edukacja będą musiały iść w parze.

Co musi się wydarzyć już dziś, żeby Polska była beneficjentem transformacji AI, a nie jej ofiarą?

Przede wszystkim musimy potraktować AI nie jako zagrożenie, ale jako strategiczne narzędzie rozwojowe.

Jeśli chcemy być po stronie zwycięzców tej transformacji, potrzebujemy konkretnych działań.

Dziś aż 31 proc. pracowników poświęca na naukę nowych technologii mniej niż 5 godzin miesięcznie. To dramatycznie mało. Potrzebujemy programów przekwalifikowania o skali porównywalnej z reformą edukacji po 1989 roku – nie krótkich kursów, tylko ścieżek, które realnie przenoszą ludzi z zawodów zagrożonych automatyzacją do zawodów przyszłości.

Czy możemy brać jakieś przykłady od innych krajów z regionu?

Estonia od kilku lat prowadzi „Digital Skills Program” dla wszystkich grup wiekowych, finansowany centralnie. Dzięki temu ma jeden z najwyższych wskaźników adaptacji AI i automatyzacji w sektorze publicznym w Europie. Podobny program w Polsce mógłby objąć np. 1 mln pracowników z zawodów rutynowych (księgowość, call center, obsługa klienta), finansowany wspólnie przez państwo i sektor prywatny.

Ponadto, polskie centra BPO/SSC (obsługa klienta i procesów back office) obsługują dziś miliony procesów dla globalnych korporacji. To jeden z sektorów najbardziej narażonych na automatyzację. Firmy, które szybko przekształcą model operacyjny (np. wdrażając automatyczną obsługę w oparciu o LLM-y i przekwalifikowując ludzi w rolę „AI operatorów”), zachowają miejsca pracy i zwiększą marże. Te, które tego nie zrobią, stracą kontrakty na rzecz tańszych, bardziej zautomatyzowanych hubów.

Polska nie może sobie pozwolić na luksus powolnej adaptacji. Potrzebujemy narodowej strategii AI, która nie będzie dokumentem w PDF, ale realnym planem inwestycyjnym. Korea Południowa uruchomiła fundusz publiczno-prywatny wart 2 mld dol., by finansować szkolenia AI i wdrożenia w sektorze publicznym i prywatnym. Efekt?

W ciągu 5 lat przeszkolono ponad 2 mln pracowników, a produktywność sektora MŚP wzrosła średnio o 15 proc.

W Polsce moglibyśmy stworzyć „AI Transformation Fund” – wspólny fundusz publiczny i prywatny, który finansowałby: szkolenia AI w przedsiębiorstwach, modernizację procesów produkcyjnych i usługowych oraz granty na wdrażanie automatyzacji w MŚP.

Podsumowując, AI nie zabierze nam pracy, ale brak przygotowania może nas zepchnąć na margines. Jeśli dziś nie zbudujemy systemowego programu edukacyjnego, nie przyspieszymy wdrożeń w firmach i nie stworzymy realnych zachęt inwestycyjnych, Polska za 10 lat będzie odbiorcą technologii, a nie jej współtwórcą.

Ale jeśli zrobimy to mądrze, możemy zamienić największe wyzwanie demograficzne ostatnich dekad w gospodarczy atut – kraj, który potrafi utrzymać wysoką produktywność mimo malejącej liczby rąk do pracy i starzejącego się społeczeństwa.

Next article